Fajnie, jeśli czytasz te słowa. Znaczy, że podobnie nam w duszy gra "staromodność" i nostalgia za czasami, gdy przedmioty miały duszę...Ocalamy od zapomnienia, ocalamy...Decoris Recreo to w wolnym tłumaczeniu "Wskrzeszenie uroku".
Ten pamiętnik to nasz sposób na dzielenie się doświadczeniem. Na razie skromnie, ale od czegoś trzeba zacząć :) Będziemy starać się wrzucić tu wszystko to, co wyda nam się ciekawe, pomocne, co nurtuje tych, z którymi się stykamy, a ma bezpośredni związek z renowacjami.
Słowem - liczymy, że znajdzie się tu wszystko, co chcesz wiedzieć o renowacjach, ale nie wiesz, kogo o to zapytać.

niedziela, 28 czerwca 2009

W posagu

Pierwsza skrzynia posagowa pojawiła się u nas pod koniec zeszłego roku. Prababcina - baaardzo stara. Odczyściliśmy drewno i okucia, naprawiliśmy zamki o bardzo fikuśnym systemie działania. Tylko trzy klucze w jednym czasie mogą otworzyć jej wieko :) Tam musiały być skarby! Właścicielka nadal się jeszcze nie znudziła jej odmianą.

Podobna skrzynia wjechała na nasz warsztat kilka dni temu :) Niecierpliwię się, żeby się do niej dobrać - taka cudna, zmurszała i wtrąbiona przez korniki... Klient wspomniał coś o dacie 1860 r.


Do skorup i sypiących się budowli miałam pociąg już w podstawówce. Wtedy chciałam zostać archeologiem, a mitologię Parandowskiego miałam w małym palcu. Do reliktów przeszłości mam stosunek kompletnie naiwny i egzaltowany. Widzę stary przedmiot, myślę - szkoda, że nie urodziłam się wcześniej. W starych przedmiotach jest tyle naturalności! Konia z rzędem temu, kto mnie przekona, że w supernowoczesnych, dizajnersko przebajerzonych wnętrzach królujących w portofliach dekoratorów wnętrz, da się mieszkać! Trend trendem, ale natury nie oszukasz! Nie sądzę, by był to nurt przyjazny człowiekowi. I choćby w projekt wrzucono 100% zasad feng shui nie wydaje mi się, by dało się z niego wykrzesać gram przytulności. Te wnętrza są sterylne, to są noclegownie dla ludzi, którzy zatrudniają pomoc do utrzymania owej sterylności na najwyższym poziomie, pracują po kilkanaście godzin, jedzą "na mieście" plus nie mają dzieci ani zwierząt.
Z fizjologicznego punktu widzenia, wolimy patrzeć na drewno nie na plastik, szkło czy metal. Ewolucyjnie może się do tego przystosujemy za milion lat...

wtorek, 23 czerwca 2009

Drzwi

Dzisiaj bolą mnie palce. Dzień cyklinowania w oparach olejnej za mną...
Ogromne drzwi z mieszkania w łódzkiej kamienicy na warsztacie. Kolejne! Mamy ostatnio szczęście do zleceń właśnie na renowację drzwi. To, co w nich najbardziej lubimy to fakt, że wszystkie pokryte są przynajmniej jedną warstwą farby olejnej ;) Z każdą zdejmowaną warstwą dokopujemy się do drewna, a tam znów niespodzianki - czasami próchno trzymane "w kupie" tylko dzięki farbie, a czasami zadziwiająco zdrowe drewno, które szkoda na nowo malować farbą kryjącą. Czekamy na skarb ukryty pod płyciną albo w futrynie ;) Bo podobno nie taki skarby, nie takie... ;)
Mimo mojej niechęci do stosowania "popularnej" chemii w renowacjach, w przypadku drzwi efekt, jaki daje farba akrylowa satynowa lub aksamitna daje efekt naprawdę miły dla oka.
Wydawało mi się, że czyszczenie futryn będzie mi się śniło po nocach ;) Ale skoro nie śni się Adamowi, który spędza nad nimi trzeci tydzień, to mnie tym bardziej nie powinno.
Teraz kombinujemy z technikami. Problem oczywiście z drobiazgami farby olejnej pozostałymi w porach i z miejscami, z których powypadała szpachla, lub w których nadal tkwi ulubiony przez Tego Przed Nami gips.
Czasy olejnych elementów w mieszkaniach prywatnych na szczęście już chyba minęły. Teraz najlepiej, kiedy wszystko jest wenge ;)

poniedziałek, 22 czerwca 2009

Politura i jej marne substytuty

Miałam pisać o wyższości lakierobejcy nad politurą. To raczej przewrotne, bo nawet zastosowanie analogii, że lakierobejca do politury ma się tak, jak wyrób czekoladopodobny do czekolady, nie jest adekwatne. Przepaść pomiędzy nimi jest nie tylko natury chemicznej, jakościowej, ale i (chciałoby się rzec) wrażliwościowej.
Ilekroć mam do czynienia z politurą, myślę o setkach istnień poświęconych dla naszych próżnych doznań estetycznych. W zależności od gatunku drzewa i procesu technologicznego, wyróżnia się szelak typu lemon, orange, rubin. Poza tym na drodze bardziej zaawansowanych technologii można uzyskać szlak bezbarwny i hebanowy wykorzystywany w wykończeniach czarnych powierzchni. Może kiedyś sama jakieś pianino, albo fortepian dostanę w swoje ręce... ;) ?
Politura to szelak rozpuszczony w 99% alkoholu etylowym. W meblarstwie wykorzystywana jest od XVI wieku i w moim mniemaniu stanowi najbardziej szlachetną i wymagającą sporego doświadczenia formę wykończenia mebla. Zaletą powierzchni pokrytych politurą jest ich niebywała transparentność. Perfekcyjnie położona politura daje wrażenie tafli szkła uwypuklającej słoje drewna. Porównuję ją do warstwy bursztynu powleczonej na drewnie. Rysunek słojów, ich wielorakość, wielobarwność, jaką dać może jedynie natura, jest jednak tematem na osobny post.
Utwardzona politura jest dość odporna na działanie warunków zewnętrznych, jednak woda, ciepło i substancje zawierające alkohol mogą ją trwale uszkodzić - to stanowi jej relatywną wadę. Proces nakładania politury jest długotrwały i wymagający precyzji, co przekłada się na koszt takiego wykończenia.
A lakierobejca? Gumowaty, śmierdzący, ciągnący się ersatz. Nawet nie chce mi się dowiadywać, czym z chemicznego punktu widzenia jest. Nagminnie stosowana jest przez handlarzy, którzy na szybko chcą zatuszować niedostatki powłoki mebla. Jest środkiem kryjącym, przez który CZASEM prześwituje rysunek drewna. Nadaje drewnu kolor i połysk, ale łatwo ulega zarysowaniom i odpryskuje. Ma jedną zaletę: szybko się kładzie, na wszystko i nie trzeba jej szlifować ;) To są zalety od strony handlowca lub "renowatora" patrząc.
Świadomie postanowiłam nie używać tego środka w pracy i odwodzić każdego od próby zastosowania go, bo szkoda mi po prostu tego drewna, które często nawet posiadając niedostatki, potrafi się swoim naturalnym pięknem bronić. Również świadomie powlekam odnawiane przedmioty - krzesła, szafki zegarowe, stoły, choćby jedną warstwą politury, która w jednej chwili wydobywa całkowicie nowy, głęboki i ożywiony koloryt drewna. Bo spotyka się czysta natura z naturą [nie licząc spirytusu, który i tak odparowuje:)] Takie działanie kojarzy mi się z synergią. Tak, wyznaję zasadę synergiczności w renowacjach mebli :)

niedziela, 21 czerwca 2009

Na dobry początek

Znak czasu! Rzemieślnicy chwycili za pióra, a raczej za klawiaturę :) Nieśmiało zaczynamy nasz blog na cztery ręce. Nietypowo blog będzie miał dwóch autorów: Olę z wykształcenia psychologa doradztwa zawodowego i Adama - antropologa kultury. Mamy wykształcenie różne od tego, czym się obecnie zajmujemy, ale ponieważ oboje robimy to, co stanowi dla nas przyjemność, dziedzina renowacji jest tą, z którą się utożsamiamy i w obrębie której poszerzamy naszą wiedzę.
Pomysł tego bloga powstał ze względu na zainteresowanie ludzi pewnymi zagadnieniami związanymi z dziedziną renowacji mebli i zegarów. A jest to sfera obszerna, więc cieszymy się na samą myśl o tym, co przed nami :) W pewnym sensie będzie to próba uporządkowania własnej wiedzy na tematy, które są podrzucane nam przez ludzi. Śledzimy z uwagą, jaką drogą użytkownicy docierają na stronę naszej pracowni , jakie hasła wpisują w wyszukiwarkę. Niekiedy szukają po prostu pracowni renowacji mebli, bo chcą komuś zlecić renowację, a czasami chcą się czegoś dowiedzieć o sposobach renowacji, sygnaturach widniejących na ich porcelanie, zegarach, itp. Mamy pewną wiedzę na ten temat i chcemy się nią sukcesywnie dzielić. Niedługo o tym, jak uwypuklić piękno drewnianego słoja i jak skutecznie je pogrzebać, czyli o wyższości politury nad lakierobejcą.
Zapraszamy do czytania i komentowania.
Ola i Adam